Ty tak na poważnie? Fabuła była żadna, bo co chwilę sobie przeczyli. Ktoś tyle razy poprawiał scenariusz, że fabuła się rozsypała, stała się nonsensowna. Przykład pierwszy z brzegu- facet, który wymordował przed chwilą pół batalionu wojska dla czystej radochy zabijania, nagle ni stąd ni z zowąd stwierdza, że napad zrobią tak, aby nikt przypadkiem nie zginął- no i oczywiście z tego powodu naraża życie i ginie. Oki- film o rozwałce. Ale sceny walki były do d..... Na każdym kroku było widać oszczędzanie kasy. Zamiast scen walki często sekwencja wygląda tak- widzimy jak gość wchodzi do pomieszczenia/kopalni itp. następnie widzimy jak wylatuje/wyjeżdża martwy. Jak już pokażą walkę- główny bohater wyciąga broń, przebitka na strzelających przeciwników, powrót kamery na głównego bohatera, który w tym momencie strzela, widok na przeciwników którzy padają martwi. No i jeszcze to, że mimo tego przerzucania jakaś elementarna orientacja w przestrzeni mówiła, że strzelają do siebie z 2 metrów. Pięciu gości wali z 2 metrów do głównego bohatera, a ten nawet nie zostaje draśnięty- to raziło. A jeszcze bym zapomniał o jednej scenie spinania konia w trakcie walki, którą powtarzali w filmie z 50 razy- na bank była nakręcona tylko raz. Można tak długo. Scenografie bogate jak w brazylijskich telenowelach- wszystko się toczy w 6 pomieszczeniach i na jednym skrzyżowaniu. I przypadkiem nie robią szerokich planów, bo pewnie by się okazało, że scenografia to fragment tematycznego lunaparku o dzikim zachodzie.