Przyznam, że film momentami mi się dłużył i chciałam dać mu nieco niższą ocenę, ale tak się zastanowiłam nad jego
przesłaniem i stwierdziłam, że "a co tam, niech ma, zasłużył". Genialna rola Deppa, inna niż filmy, które widziałam do tej
pory, zyskał w moich oczach. Muzyka wprost niesamowita, a sam "Edward..." bardzo emocjonujący - rzadko drę się do
komputera ;) Nawet mi się lekko oczy załzawiły, choć do płaczu nie doszło. Piękne jest to, że film ma ponad dwadzieścia
lat, a nadal jest tak aktualny...