PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5355}

Edward Nożycoręki

Edward Scissorhands
7,7 405 452
oceny
7,7 10 1 405452
7,7 39
ocen krytyków
Edward Nożycoręki
powrót do forum filmu Edward Nożycoręki

Tak, jak w tytule: film jest bardzo kiepski. Naprawdę nie trzeba mi tłumaczyć, co autor miał na myśli, płodząc tego gniota; nie trzeba dysponować żadną specyficzną wrażliwością, ani posiadać analitycznego umysłu, by podążać za tym, co się dzieje na ekranie. Banał i prostota. Uwielbiam/lubię groteskę, baśniowość, surrealizm, post-punk, Roberta Smitha i The Cure, Edgara Alana Poe, czarne koronki i pajęczyny, ale generalnie twórczość Burtona jest - powiedzmy sobie szczerze - słaba.
Nie odmawiam mu kreatywności, ekscentryczności, niemniej jednak w większości przypadków nie trafiają do mnie jego produkcje (choć teoretycznie powinny). Temat, który został poruszony w "Edwardzie" jest aktualny i istotny ("inność budzi agresję"), ale też skopany i spłycony doszczętnie. Rozumiem, że wysokie noty zawdzięczamy tej "istotności", znanej obsadzie i może jeszcze w miarę interesującej scenerii, która wgryza się w pamięć. Będę bardzo wprost: film jest nudny i głupi! I nie ratuje go nic, co wyżej wymieniłam. Nawet epizodyczna rola Vincenta Prica, którego naprawdę cenię. Ot, pastelowe amerykańskie osiedle - a z drugiej strony szary, budzący grozę stary zamek (mmm, kontrast), klasyczna amerykańska rodzinka, do której trafia "odmieniec" (mmm, kontrast), zmagający się z niespójnym stosunkiem sąsiadów (raz biedak budzi agresję, innym razem zachwyt, niekiedy pożądanie - mmm, kontrast i ambiwalencja) i oczywiście wątek miłosny... Co gorsza - banalny wątek miłosny... Nie mam pojęcia, z jakiej racji Kim tak nagle zakochała się w Edwardzie. Bo spełnił jej "prośbę"?! Wow, jakie to głębokie. ;o Jakie cudowne! Jakie autentyczne! Darujcie mi ten cynizm, ale brakuje tu tak wielu dopowiedzeń, że nawet moja artystyczna dusza (tak, od czasu do czasu coś tam sobie tworzę) nie jest w stanie tego pojąć. Dziewczyna od początku była nastawiona do Ediego rogami, patrzyła na niego jak na debila (zapewne też tak o nim myślała), ale jako że "potworek" się w niej szczerze zakochał (również - dlaczego? Bo zobaczył śliczną dziewczynę? Efekt aureoli), jako że okazał się być wrażliwszy od amerykańskiego łobuza, z którym chodziła (różnił się od chłopców, których znała), jako że ze smutną minką szepnął: "because you ask me to...", to doszło do miłości? Takie pozbawione sensu kwiatki wyrastają w zasadzie w każdej minucie tego filmidła, w przerwach między naprawdę żałosnymi i nic nie wnoszącymi scenkami (np. z tą rudą nimfomanką, albo kiedy upity Edward charczy). Nie twierdzę, że należy tworzyć zawsze tylko i wyłącznie realistyczne filmy. Nie. Zupełnie nie o to chodzi! Po prostu dawno nie widziałam tak rozreklamowanego tworu. Seans na poziomie kina familijnego niskich lotów.
Naprawdę nie rozumiem tego fenomenu. Mamy tu do czynienia z czymś, co pozuje na coś głębokiego, przeznaczonego dla wrażliwych i delikatnych serc, zachowanego w formie uwspółcześnionej baśni, co w rezultacie jest miałkie i idiotyczne.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones